W tym kosmosie nie liczcie na łut szczęścia
Nie o przygodę tutaj chodzi i nie o szybkie kosmiczne pojedynki. W „Voidfall” dużo planujemy, ważymy każdy ruch, snujemy strategiczne rozważania. I tak przez cudownych parę godzin.
Nie ma co się oszukiwać – gry o kosmosie muszą być epickie. Nie po to wyruszamy w międzygalaktyczną przestrzeń, aby hodować krowy i uprawiać proso. Chcemy bitew, zawziętych starć, niesamowitych przygód… No dobrze, trochę przesadzam. Bo to nie jest tak, że w kosmosie dzieją się zawsze wielkie rzeczy. Tam też po prostu toczy się życie. I jeśli chcemy kiedykolwiek myśleć o podboju odległej galaktyki, to trzeba wziąć pod uwagę zasoby, odkrycia, których możemy dokonać, ewentualne spotkania z innymi formami inteligentnego życia. Ot, zwykłe rozwijanie cywilizacji mającej zawsze z tyłu głowy to, że ktoś zaraz może ją zaatakować. I takiego też doświadczenia poszukujemy w grach planszowych – trochę eksplorowania, szczypta rozwijania (nie należy w końcu zapominać o technologicznym postępie!), odrobina eksploatowania (nie po to przecież zdobywa się nową planetę, aby dbać o jej ekosystem) i mniej bądź więcej eksterminowania (ostatecznie z pokojową koegzystencją między nami a kosmitami bywa ciężko).
Gry planszowe skupiające się właśnie na takich elementach nazywa się 4X (od Explore, Expand, Exploit i Exterminate). I do takiej przygody zaprasza nas „Voidfall”, gdzie na rozłożystej tworzonej z kafelków planszy, wśród mnogości komponentów i wyzwań, postaramy się zadbać o chwałę naszego rodu.
Skupienie i Spaczenie
Fabularnie mamy tu trochę „Gwiezdnych wojen” pomieszanych ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

