Wolność jest seksowna
Zawsze uważałem, że jeśli ktoś ma głos, który słyszą inni, to powinien mówić też w imieniu tych, których głosu nie słyszy nikt – mówi Bono, zapowiadając autobiograficzny dokument „Bono. Stories of Surrender”.
Po raz pierwszy był pan w tym roku w Cannes nie jako muzyk, lecz jako bohater filmu.
Bulwar Cruisette… To mi się kojarzy z wiekiem XIX albo początkiem XX. Eleganccy ludzie spacerują po promenadzie. Aż dziwne być jednym z nich. Przed moim wyjazdem na Lazurowe Wybrzeże zadzwoniła moja córka Eve Hewston, która jest aktorką, i powiedziała: „Cannes to festiwal aktorów, scenarzystów, reżyserów, ludzi, którzy opowiadają rozmaite historie. Ty jesteś muzykiem. Bądź wdzięczny, że tam jesteś. I po prostu nie graj. Bądź sobą”. No więc się starałem.
Pana rozliczenie z własnym życiem w dokumencie Andrew Dominika „Bono. Stories of Surrender” naprawdę porusza. A przedtem była autobiograficzna książka. Zastanawiam się, czy dzielenie się swoim życiem z widzami, publiczne rozliczanie się z nimi, przynosi panu więcej ulgi czy bólu?
Czy ja wiem? Pewnie mogę przez takie wyznania stracić trochę godności, trochę przyjaciół. Ale wszyscy artyści, których kocham, tak właśnie robią. Malarze, poeci, filmowcy. Kiedy byłem młody, moim ukochanym muzykiem był John Lennon. On był gotowy dla sztuki narazić się na śmieszność. Wykorzystał nawet swój ślub z Yoko Ono. Mówił: „Otwórz własną klatkę piersiową i zrób z tego sztukę”. Więc moja książka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
