Nie za to zginął mój ojciec!
Ukraińskie społeczeństwo jest zmęczone, ale nie ślepe. I nawet w czasie pełnoskalowej wojny z Rosją protestuje. Czasami w internecie, czasami na ulicach.
Kijów, 22 lipca, godz. 20:10. Stoję z przyjaciółmi na skwerze Iwana Franki, pod oknami budynku Kancelarii Prezydenta, w samym sercu miasta. Wokół setki ludzi, których zjednoczyło jedno: zdecydowane „nie” dla projektu ustawy nr 12414. Tego dnia, niespełna dobę po wprowadzeniu poprawek, parlament przyjął dokument, który – zdaniem wielu prawników, dziennikarzy i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego – otwiera drogę do faktycznego podporządkowania niezależnych organów antykorupcyjnych, SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna) i NABU (Narodowe Biura Antykorupcyjne), Prokuraturze Generalnej.
Akcję protestacyjną zwołał weteran Dmytro Koziatynski. Spotkanie miało charakter spontaniczny – bez sceny, mikrofonów czy transparentów. Ludzie stali, dzielili się emocjami i wiadomościami z kanałów Telegramu, ale brakowało jasności, jak zacząć coś robić. W powietrzu wisiało poczucie niepokoju, ale i głębokiej odpowiedzialności za kraj. Podeszła do nas dziewczyna i zaproponowała, by wymyślić hasła. Taka „burza mózgów”. Pierwsze, co przyszło mi wtedy do głowy, to: „Weto do ustawy”.
W tamtym czasie kontrowersyjny projekt ustawy nr 12414 nie został jeszcze podpisany przez prezydenta, istniała więc wciąż szansa na uniknięcie błędu, który cofnąłby naszą eurointegrację o kilka lat. Drugie hasło zaproponowała moja przyjaciółka: „Nie dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
