Zacumowani w sentymencie
Juliusz Machulski, zamiast zaproponować coś nowego, pójść krok dalej względem hitowego filmu sprzed 20 lat, w „Vincim 2” do reszty dał się pochłonąć nostalgii.
Jest podobieństwo między „Vincim 2” i „Psami 3. W imię zasad”. Nie chodzi tylko o to, że obie kontynuacje są obciążone ciężarem kultowego statusu i zostały nakręcone przez niekwestionowane legendy gatunkowego kina w Polsce, które zarazem w ostatnich dwóch dekadach nie dały nam filmów na miarę ich największych dzieł. O ile Władysław Pasikowski miał niezłe strzały, jak serial „Glina” czy „Jack Strong”, to ostatnim w pełni udanym filmem Juliusza Machulskiego jest właśnie „Vinci” (2004).
Minęło 20 lat i Machulski z ferajną powraca, by pokazać, że jeszcze ma coś w kinie o romantycznych złodziejaszkach do powiedzenia. Tylko że nie ma i wszystko opiera na sentymencie. W trzecich „Psach” sentymentalne sceny rozmów Franza z Nowym (Bogusława Lindy i Cezarego Pazury) były...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
