Polaryzacja nie sprzyja budowaniu politycznych dynastii
Choć mamy czasy bardzo rozpolitykowane, to gdzieś w tym wszystkim zatracają się idee. Dawniej to właśnie przekonanie o potrzebie promowania określonych idei było ważnym rodzinnym impulsem do zajmowania się polityką.Rozmowa z dr. Jackiem Kloczkowskim, politologiem, szefem krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej
Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Z drugiej strony stwierdzenie – polityk z rodzinnymi tradycjami – brzmi świetnie. Czy rodzina w polityce jest bardziej obciążeniem, czy zaletą?
Wiele – choć nie wszystko – zależy od tego, jaki spadek zostawią po sobie przedstawiciele poprzednich pokoleń. W przypadku rodzin, w których tradycja polityczna przechodzi z generacji na generację, obserwując ich nowego przedstawiciela w polityce, mamy zwykle w pamięci, jak spisywał się bądź wciąż spisuje jego poprzednik, czasem poprzednicy, co od razu daje nam wyrazisty punkt odniesienia. I często takie porównania mogą być przekleństwem dla kogoś, kto dopiero wyrabia własną pozycję.
Ale łatwiej jest zostać politykiem, gdy rodzice, dziadkowie też się tym zajmowali.
Niekoniecznie. Czasami przodkowie okrywają nazwisko rodzinne złą sławą albo wikłają je w kontrowersje, które rzucają cień na kolejne generacje. Albo z drugiej strony zawieszają poprzeczkę tak wysoko, że łatwo jest ją strącić. Na starcie kariery politycznej rzeczywiście można wtedy mieć jakiś bonus, ale on szybko znika, a nawet może stać się balastem, gdy następca jest gorzej utalentowany od poprzednika albo ma mniej szczęścia do okoliczności, w jakich działa.
W czasach PRL-u mieliśmy przykłady takich rodzin,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

