Selfie na tle pożarów, czyli wojna jako normalność
Rosjanie zdążyli się przyzwyczaić do prowadzonej czwarty rok przez Władimira Putina wojny z Ukrainą. To już część rosyjskiej surrealistycznej rzeczywistości. Jedni wojny nie rozumieją, drudzy na niej zarabiają.
– Petersburg i Moskwa żyją własnym życiem. Jeżeli przejdziemy się ulicami tych miast i porozmawiamy z ludźmi, to usłyszymy, że wszystko kwitnie i wszystko jest dobrze. Knajpy są pełne ludzi. Z drugiej zaś strony kolega opowiadał mi ostatnio, że podczas jednego z niejawnych zebrań opozycji sala była pełna młodych ludzi – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Ponomariow, współtwórca Memoriału, niegdyś radziecki, a obecnie rosyjski obrońca praw człowieka. Po agresji Putina na Ukrainę wyemigrował z Rosji i zamieszkał w Paryżu.
– Kiedy przejmowaliśmy państwo po ZSRR, na czele kraju w 80 proc. stanęli byli komuniści. Wierzę, że zmiany w Rosji nadejdą wraz ze zmianą pokoleniową – mówi 83-letni dysydent.
Wygląda na to, że rozpętana przez Putina wojna z Ukrainą dla rosyjskiej młodzieży jest jakąś abstrakcją, o której dużo mówią propagandyści w telewizji i której nie rozumieją. Kilka dni temu ukraińskie drony (albo ich fragmenty) spadły na magazyn z paliwem w Soczi. Doszło do olbrzymiego pożaru. Władze miejskie i obwodowe w popłochu raportowały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)