My pod młotek
6 sierpnia słuchaliśmy licytacji o władzę. Dwaj politycy chcieli przebić konkurentów wielkimi słowami. A podobnie dzieje się nie od dziś.
W tamtą środę prezydent elekt szykował się już do złożenia przysięgi w Sejmie, kiedy w mediach społecznościowych lider głównej partii rządzącej przemówił do rozczarowanych wyborem głowy państwa. Dał do zrozumienia, że nie zwyciężyły „uczciwość, dobro i miłość”. Czytaj: dziesięć z hakiem milionów współrodaków, nazwanych przez niego „solą tej ziemi”, opowiedziało się za miłością i wartościami; drugie dziesięć z większym hakiem zagłosowało przeciw. Lider zapomniał, że co najmniej ci od „niemiłości” woleliby usłyszeć co innego, skoro jest premierem kraju. Zapomniał też, że kiedyś on i jego stronnicy mówili innym językiem.
Zanim polscy politycy zaczęli na wyścigi oferować „dobro”, kilkanaście lat temu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)