Substytut zwycięstwa
Nawet przy terytorialnych ustępstwach Kijowa zawieszenie broni na ukraińskim froncie przyniosłoby Moskwie tyleż korzyści, co problemów. Kreml stanąłby przed pokusą ich rozwiązania za pomocą sztuczki, na pomysł której rządzący Rosją wpadali już parokrotnie: „małej, zwycięskiej wojenki”.
Kończę pisać ten tekst 10 sierpnia. Nie wiem więc, czy doszło do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce i czym się ono skończyło. Nawet bez tej wiedzy można jednak sformułować kilka tez i kilka pytań.
Przede wszystkim widać wyraźnie, że sinusoida polityczno-emocjonalnego stosunku Trumpa do Rosji po okresowej zniżce osiągnęła znów lokalne maksimum. Istnienie tej sinusoidy samo w sobie dowodzi, iż mówimy nie o mającym charakteryzować obecnego prezydenta USA chłodnym, wyrachowanym realizmie i państwowym egoizmie (jak uważa część jego zwolenników), tylko o jakimś rodzaju fascynacji cechującej jego myślenie o Rosji nie od dziś – dawało się to zauważyć już przed 2016 r.
Wielce znaczący jest sam fakt ustalenia miejsca spotkania na terytorium USA, a nie w jakimś kraju trzecim. Trudno zrozumieć to inaczej niż jako demonstracyjne uznanie Władimira Putina za polityka normalnego, traktowanego tak jak wszyscy inni, a nie za potępianego wyrzutka. Wrażenie to wzmacnia natychmiastowe, dotąd nie zdementowane przez Biały Dom, zapowiedzenie przez Kreml następnego spotkania prezydentów – rewizyty Trumpa w Rosji. „Wielki negocjator” w oczywisty sposób dał więc Putinowi spore piarowe zwycięstwo jeszcze przed rozpoczęciem pertraktacji.
Po co było to wszystko
Ale nie chodzi tylko i nie przede wszystkim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
