Rezonans publiczny wyroków sądowych to ich krzywe zwierciadło
Każdy z nas ma prawo wypowiadać się, w tym publicznie, o sprawach, które budzą jego sprzeciw lub zachwyt. Ważne jest, aby robić to w sposób uczciwy.
Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Heraklit z Efezu miał całkowitą rację, że wszystko płynie. Nie przewidział jednak, że zakorzenione przyzwyczajenia, a może bezwzględne prawo rynku stawia tamę na rzece i kąpiemy się często w ustanej i zanieczyszczonej wodzie.
Groteska, jaką jest niewybredne komentowanie wyroków sądowych w przestrzeni publicznej, bywa dezinformacją najwyższej próby i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Publicystyczne wnioskowanie często z samej sentencji wyroku i medialnych wypowiedzi stron nie jest nawet prowadzeniem równolegle publicznego procesu, ale per se jest wykrzywianiem obrazu rzeczywistości. Błąd przy tego rodzaju wnioskowaniu leży każdorazowo w samej metodzie roztrząsania wyroku, gdzie brak wiedzy i chociażby znajomości motywów rozstrzygnięcia stanowi nieusuwalną przeszkodę dla uczciwego komentowania orzeczenia.
Dysonans pomiędzy faktycznymi podstawami wyroku wydanego przez sąd a jego publicznym skomentowaniem jest tak wielki, jak wielka jest ochota, aby „na chybił trafił” dopasować ostatni kawałek układanki do snutej opowieści. Dopiero z bliska widać, że nic do siebie nie pasuje, a puzzle nieharmonijnie rozsypane są na układanej planszy.
Komentatorska maniera jest przeciwnikiem procesu
Komentowanie wyroków sądowych niewiele się różni od prezentowania dziś informacji w ogóle,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)