Samarytanie z fakturą
Na nasze stosunki z Ukraińcami patrzę jak na inne sprawy publiczne: z boku, przez pryzmat retoryki. Ale wystarczy to i odrobina wiedzy, bym czuł, że alarmująco źle się dzieje – z nami.
Ja także czekam, aż ukraińska opinia publiczna potępi masakrę na Wołyniu. Jej obustronne upamiętnianie stałoby się jeszcze jednym ostrzeżeniem przed homo sapiens. Wierzę w to, na co wskazuje psychologia społeczna: że okrucieństwo drzemie w każdym z ludzi. Że wyzwala je między innymi fałszywe uogólnienie co do innej grupy, obarczenie jej zbiorową odpowiedzialnością. Cierpią przez to różne nacje w różnym czasie. Z początkiem rosyjskiej inwazji wyobrażałem sobie mieszkańców Mariupola jak warszawian we wrześniu 1939 roku, a zbrodnie w Buczy – jak bestialstwo, które podczas powstania dotknęło cywilów na Ochocie i Woli.
Może z takim wyobrażeniem liczni Polacy trzy lata temu pomagali ukraińskim uchodźcom. Miałem wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)