Prawie każdy chciał być lwem lub tygrysem
Niemożliwym jest dopilnować w Domu Pomocy Społecznej wszystkiego. Zdarzało się na przykład, że ludzie szli w krzaki uprawiać seks. Kiedy ktoś miał zły dzień, to potrafił rzucić krzesłem.
Studia niewiele mi dały poza papierkiem, raz miałem zajęcia z obsługi sprzętu lub z tego, jak przebrać niesamodzielną osobę. Cała reszta to wkuwanie, na czym polega schizofrenia. Niespecjalnie się przydaje, bo to jak z wychowaniem dziecka – masz czystą kartkę i musisz kombinować, improwizować. Zostałem więc od razu rzucony na głęboką wodę, by wszystkiego nauczyć się w praktyce – zaczyna Karol.
Do jednego z DPS w województwie zachodniopomorskim trafił przypadkiem.
– Po studiach wróciłem do rodzinnej miejscowości i musiałem znaleźć jakąś pracę, a tam akurat potrzebowali kogoś z moim wykształceniem. Dużo ludzi odpuszczało po dwóch tygodniach, ja wytrzymałem dziewięć miesięcy. Odszedłem tylko dlatego, że chciałem coś zmienić w swoim życiu, w okolicy miałem za mało możliwości, więc przeprowadziłem się do większego miasta. Gdyby nie to, pewnie do dziś pracowałbym w tym DPS – mówi Karol.
Był to duży DPS, mający sześć budynków, każdy po kilka pięter, na których mieszkało po 20 osób.
– Byli to ludzie głównie między 35. a 70. rokiem życia, ja pracowałem na parterze głównie z osobami ze schizofrenią, w większości leżącymi. Przez pierwszy tydzień byłem mocno testowany, bo akurat trafiłem na pracownika, który chciał wiedzieć, czy sobie poradzę chociażby z wykąpaniem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

