Rosja powróci do Mołdawii?
Nadchodzące wybory parlamentarne mogą rozstrzygnąć los kraju na najbliższe dziesięciolecia. Po kilkunastu latach integracji z Unią Kiszyniów znów wybiera pomiędzy Rosją a Europą.
– Dziś z pełnym przekonaniem mówię wam, że suwerenność, niepodległość, integralność terytorialna oraz europejska przyszłość naszego kraju są zagrożone. Kreml wydaje setki milionów euro, aby kupić setki tysięcy głosów po obu stronach Dniestru i za granicą – mówiła w poniedziałek w orędziu prezydent Mołdawii Maia Sandu. Ostrzegała rodaków przed „katastrofą”, która, jak twierdzi, nadejdzie po ewentualnym przejęciu władzy przez siły prorosyjskie po niedzielnych wyborach parlamentarnych. Jest przekonana, że w razie przegranej sił proeuropejskich zatrzymana zostanie nie tylko integracja Mołdawii z UE, ale również ruch bezwizowy, z którego obecnie korzystają setki tysięcy mieszkańców tego prawie dwuipółmilionowego państwa.
– Nasza ziemia może stać się bazą wypadową do ataku na obwód odeski. Region Naddniestrza zostanie zdestabilizowany. Takie są ich plany i otwarcie o tym mówią – przekonywała Sandu.
Wybory: pomiędzy Kremlem a Brukselą
W niedzielę prezydent czeka niezwykle trudne starcie, w którym nie będzie miała sojuszników. Jej ugrupowanie PAS (Partia Akcji i Solidarności) może liczyć na poparcie prorumuńskiej części społeczeństwa (prawie milion obywateli posiada rumuńskie obywatelstwo, w tym sama Maia Sandu), ale o głosy reszty będzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
