W sprawie (nie)mięsa Unia Europejska idzie o krok za daleko
Prawnicy są zdania, że zakaz używania „mięsnych” nazw dla określenia roślinnych alternatyw, np. parówek i kotletów z soi czy boczniaków, to nadregulacja. A branża odpiera zarzuty, jakoby obecne etykiety wprowadzały konsumentów w błąd.
– Warto pamiętać, że zakaz używania „mięsnych” nazw dla produktów roślinnych, takich jak „parówki”, „kiełbaski” czy „steki” nie wchodzi jeszcze w życie. Na razie poparł go Parlament Europejski, ale musi on przejść jeszcze całą procedurę legislacyjną – komentuje dr Agnieszka Szymecka-Wesołowska, wspólniczka i współzałożycielka Centrum Prawa Żywnościowego i Produktowego.
Ekspertka podkreśla jednak: – Ale jeśli się tak stanie, to w kwestii nazewnictwa czeka nas prawdziwa rewolucja.
Kiełbasa nie może być z soi
Poprawkę do unijnego rozporządzenia (nr 1308/2013), zakładającą, że określenia takie jak „stek”, „kotlet” czy „kiełbasa” zarezerwowane będą tylko dla produktów zawierających mięso, w PE przeforsowano w środę.
Jeśli zmiana wejdzie w życie, nie będą mogli więc posługiwać się nimi producenci roślinnych alternatyw czy produktów pochodzących z kultur komórkowych.
– Mimo iż głosujący posłowie byli bardzo podzieleni, również tym razem wygrały interesy rolnicze – komentuje z kolei Grażyna Osęka, wspólniczka i doradca ds. prawa żywnościowego w spółce doradczej Foodie. Jednak i ona zaznacza, że droga do przyjęcia ostatecznego aktu prawnego, wprowadzającego zmiany, jest jeszcze daleka.
Jak tłumaczy zaś dr Szymecka-Wesołowska, jeśli zakaz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)