Europejskie marzenie
Dołączenie do Zachodu oznaczało dla nas wyrwanie się z łapsk cywilizacji sowieckiej. O to samo walczą dziś na froncie Ukraińcy, o tym marzy wielu Mołdawian. Czy Europa to rozumie?
Przed XIX-wiecznym budynkiem gimnazjum męskiego w Kiszyniowie stoi pomnik wilczycy karmiącej Romulusa i Remusa. Wchodząc do gmachu, w którym dziś znajduje się Narodowe Muzeum Historii Mołdawii, nie da się nie zauważyć napisu na monumencie: „Tak, z Rzymu pochodzimy, z Dacji Trajana”. Taki wyraźny sygnał, że cywilizacja grecka i rzymska dotarła na te ziemie ponad 2 tys. lat temu.
Z zewnątrz monumentalny budynek, architektonicznie charakterystyczny dla stolicy Mołdawii, wewnątrz raczej sowiecki. Szczególnie hall główny i socrealistyczne wykończenie schodów. Choć kierunek zwiedzania kieruje nas na pierwsze piętro, od razu na parterze, w sali numer 1 rzuca się w oczy wystawa, jak się później okazuje czasowa, „Moldova Europeană”. Zdjęcia z proeuropejskich wieców, tłumy powiewające flagami z wianuszkiem 12 złotych gwiazd na granatowym tle. Na wiecach najważniejsi unijni politycy występujący z prezydent Mają Sandu, popierający europejskie aspiracje Mołdawii. Przekaz bardzo prosty – naszym marzeniem jest wejście do UE, osadzenie się na stałe w zachodnich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)