Jastrząb z podciętymi skrzydłami
Członkowie rządu kanclerza Friedricha Merza doskonale zdają sobie sprawę, czego potrzeba walczącej Ukrainie, by mogła zapewnić sobie pokój na własnych warunkach. Idą jednak za tym ograniczone działania.
Pisanie o Ukrainie wydaje się dziś zadaniem ryzykownym. Toczą się właśnie dynamiczne negocjacje pokojowe, trudno cokolwiek wyrokować o nieprzewidywalnej polityce rosyjskiego dyktatora, nie znamy też prawdziwych zamiarów ani prezydenta Donalda Trumpa, ani głowy państwa ukraińskiego. Ujawniony niedawno amerykańsko-rosyjski plan pokojowy początkowo wywołał konsternację europejskich przywódców, którzy gorączkowo zaczęli poszukiwać sposobu na dołączenie do stołu negocjacyjnego. Ten, jak wiadomo, rozstawiono w Genewie. Kanclerz federalny Friedrich Merz wydał przy tym rytualne oświadczenie o niezachwianym wsparciu Niemiec dla Ukrainy oraz podkreślił, że wszelkie plany wpływające na interesy i suwerenność Europy wymagają także zgody państw europejskich. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że podobne oświadczenia traktowane są przez wymienionych powyżej głównych graczy z przymrużeniem oka i mają bardzo ograniczony wpływ na ostateczny kształt ich decyzji.
Mimo ryzyka, że wobec zmieniającej się rzeczywistości, tekst rychło się zdezaktualizuje, warto mimo wszystko przyjrzeć się polityce Niemiec wobec Ukrainy dziesięć miesięcy po wyborach i pół roku po zaprzysiężeniu Friedricha Merza na kanclerza federalnego.
Dla ludzi o silnych nerwach
Rok temu na tych łamach ukazał się mój tekst podsumowujący trzyletnią politykę kanclerza Olafa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
