Kraj w ruinie. A nawet dwa kraje

źródło: Rzeczpospolita

„Nowa Ziemia”, Reiner Knizia, wyd. Nasza Księgarnia

„Nowa Ziemia” jest świetna – przy nieskomplikowanych zasadach daje mnogość taktycznych i strategicznych decyzji do podjęcia. Nic dziwnego, to w końcu gra autorstwa samego Rainera Knizi.

Reiner Knizia, jeden z najsłynniejszych współczesnych twórców gier planszowych, nie ustaje w dostarczaniu nam nowych hitów. Tak jak nastają kolejne pory roku, tak można być pewnym, że co rok pojawi się przynajmniej kilka nowości od tego autora. Jeżeli kiedyś ten niemiecki twórca odejdzie na zasłużoną emeryturę, dla graczy zakończy się pewna epoka. A potem czeka nas fala nostalgii i tęsknoty… Na szczęście do tego jest jeszcze daleko, a my nadal możemy cieszyć się fantastycznymi tytułami z jego stajni. Tym razem dr Knizia w „Nowej Ziemi” zabierze nas do Szkocji i Irlandii w ruinie.

Farmy, osady, zamki i katedry

Fabuła „Nowej Ziemi” jest banalna (ostatecznie nie o nią tutaj chodzi). Ot, po serii katastrof, które doprowadziły świat do upadku, cywilizacja zaczyna się odradzać, tym razem (przynajmniej deklaratywnie) w harmonii z naturą. Przenosimy się do Szkocji/Irlandii (w zależności od wybranego wariantu gry, który różnią się między sobą zarówno mapą, kartami, jak i regułami), całkowicie zdewastowanych krain, żeby je odbudować. Oczywiście, ludzie jak to ludzie, chcą działać na rzecz wspólnego dobra, ale przy okazji pragną uszczknąć coś dla siebie. Dlatego też zaczynają rywalizować o ziemię,...