Wist, chapanka i rzucanie kości
OBYCZAJ
Hazard po staropolsku
Wist, chapanka i rzucanie kości
KRZYSZTOF JAROSłAWSKI
Jesteśmy narodem, który w zamierzchłych czasach celebrował nie tylko takie formy rozrywki, jak jedzenie, picie i konwersacja, ale także hazard. Nade wszystko grywano w Polsce w karty. Spędzano przy nich sporo czasu, tak dużo, iż budziło to sprzeciw duchowieństwa. I to dość wcześnie, bo już w szesnastym wieku biskup Maciejewski przestrzegał: "Ażeby się nie mogła znaleźć insza krotochwila, a nie ta ustawiczna, karty? ". Gra w karty, jak niemal większość elementów kultury, wędrowała, by z warstw szlacheckich poprzez służbę dworską trafić do warstw najniższych.
Karty przywędrowały do Polski z terenu Niemiec. Tam już w okresie średniowiecza wzbudzały emocje podobne do tych, których wyrazicielem był cytowany biskup. Na terenie Rzeczypospolitej upowszechniają się w XV wieku i to do tego stopnia, że już na pierwszych drukowanych miniaturach, na początku XVI wieku, widnieją mężczyźni dumnie dzierżący w rękach talie kart. Jan Kochanowski w Pieśni I pisał: "Nie umie syn szlachecki na konia wsiąść, lepiej kufla świadomy, kart pisanych malowanych, kostek prawem zakazanych".
Wraz zupowszechnianiem kart zwiększa się wachlarz gier. Jędrzej Kitowicz opisując dawne obyczaje wspomina o "pikiecie, chapance i kupcu". ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta