Jestem zwierzęciem koncertowym
Jestem zwierzęciem koncertowym
PAWEŁ GULA \ POMATON EMI
Chociaż pana utwory trafiały już na listy przebojów, jest pan znany raczej tylko miłośnikom tzw. piosenki autorskiej.
MARIUSZ LUBOMSKI: Właściwie nie śpiewam piosenki autorskiej, to znaczy nie jestem jednocześnie kompozytorem i autorem słów wykonywanych utworów. Ale mój repertuar może sprawiać takie wrażenie. Właściwie się z tego cieszę, bo autorzy tekstów są moimi przyjaciółmi, znają mnie dobrze i piszą specjalnie dla mnie. To komfortowa sytuacja.
Sięga pan też po piosenki kultowych postaci scen światowych.
To dla mnie rodzaj flirtu. Kiedy powstawał zespół Lubomski na Reszcie i nawiązałem współpracę ze Sławkiem Wolskim, on podsunął mi Toma Waitsa. Zachwyciłem się nim, ale z pozycji słuchacza, na którym Waits robił wrażenie, a nie wykonawcy, który czuł, że może go podrobić. To była muzyka dla mnie, pomyślałem, że takiej będę słuchał. Później zaśpiewałem "Underground". Nie zrobiłem jednak nigdy całego programu z piosenek Waitsa, chociaż był taki pomysł, bo Sławek Wolski przetłumaczył ich wiele, ale ja wziąłem tylko trzy. Podobne odczucia miałem w czasie tegorocznego koncertu we Wrocławiu poświęconego twórczości Nicka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta