Zły przykład
Wyniki niedzielnych wyborów mogą zadecydować o tym, czy Flamandowie i Walonowie nadal będą żyli w jednym państwie
Zły przykład
JĘDRZEJ BIELECKI
z Brukseli
Telewidzowie oglądający przed kilkoma miesiącami wywiad z premierem flamandzkojęzycznej Flandrii Lukiem van den Brandem mogli dostrzec w tle jego psa, który wgryzał się w gumowego kogucika. Obrazek rozwścieczył mieszkańców francuskojęzycznej Walonii, której symbolem jest właśnie kogut. Wrogość obu prowincji Belgii jest tak duża, że nawet tak niewinny incydent wywołuje kryzys w państwie. Pesymiści twierdzą, że rozpisane na niedzielę wybory parlamentarne będą ostatnimi w królestwie, gdyż mieszkańców jego północnej i południowej części praktycznie nic już nie łączy.
Przed ostatnie pięć lat wiele było jednak znacznie poważniejszych symptomów złego funkcjonowania belgijskiego państwa.
W 1996 roku śledztwo w sprawie wielokrotnego mordercy i gwałciciela Marca Dutroux ujawniło, że zbrodniarz mógł zostać zatrzymany o wiele wcześniej, a przynajmniej dwie spośród jego ofiar żyłyby, gdyby służby policyjne Flandrii i Walonii podjęły ze sobą współpracę. Powszechne oburzenie zrodziło niespotykaną solidarność Walonów i Flamandów, którzy w największej manifestacji w historii kraju domagali się reformy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta