Na żebry
Skojarzenia Michała Radgowskiego
Na żebry
Na przystanku podszedł do mnie facet starszy, nieźle ubrany i prawie trzeźwy i zaproponował mi sprzedaż biletu autobusowego. Powiedział, że jest w finansowej potrzebie i że wiele to dla niego znaczy. Przypuszczam, że nie byłem pierwszym potencjalnym nabywcą: bilet był wymęczony od ciągłego wydobywania z portfela.
Propozycja ta zrobiła na mnie pewne wrażenie. Proponowano mi już na ulicy kupno różnych dziwnych przedmiotów, które latami spoczywały w ciszy i kurzu na niemodnych etażerkach czy w głębi szafy. Były to popsute zegarki, gipsowe figurki tancerek, a nawet żelazko z nieco nadwątlonym sznurem. Zapomniane i lekceważone stawały się nagle nadzieją na kontrakt i przypływ gotówki. Jaki jednak przypływ gotówki mógł zapewnić ulgowy bilet komunikacji miejskiej? W jakich to kłopotach finansowych znalazł się właściciel, skoro musiał się go pozbyć?
Na pytania te mogę odpowiedzieć tylko w drodze domysłów. Posiadacz biletu z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta