Alchemia demokracji
Gdy społeczeństwu narzuca się prawa, odwraca się ono od państwa, a ludzie władzy nie uczą się kultury jej sprawowania
Alchemia demokracji
NOWI EUROPEJCZYCY. UCHODŹCY Z IRAKU ORAZ KURDOWIE ZBLIŻAJĄ SIĘ DO BRZEGÓW WŁOCH
(C) REUTERS
KAZIMIERZ KRZYSZTOFEK
Polemika Wojciecha Sadurskiego z Krzysztofem Dębnickim po jego artykule "Azjatycka gra na harmonii" , a także późniejsze głosy Krzysztofa Gawlikowskiego , Stanisława Zapaśnika i Jana Kieniewicza ("Plus Minus", numery 1,5,8,10/2000) nasunęły mi kilka refleksji w kwestii szans na realizację standardu demokracji w warunkach różnorodności kultur.
Demokracja wymaga i procedur, i standardów normatywnych. Łatwo o nie było w USA, gdy decydowali biali anglosascy protestanci, mężczyźni, właściciele nieruchomości, handlu, przemysłu. Reszta była wyłączona ze względu na cenzus wieku, płci, majątku, wykształcenia. Do klasy obywateli mogli dołączyć ci, którzy nabierali odpowiedniego statusu i przyjmowali obowiązujące normy.
W Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych doszło w XX wieku do tak znacznego rozszerzenia formuły demokracji, że pomieścili się w niej wszyscy dorośli obywatele bez względu na płeć czy cenzus majątkowy. Ale wtedy sprawy zaczęły się komplikować - nowe universum demokracji musiało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta