Dźwiga głowa
Dziewiętnastoletni Szymon Kołecki - kandydat do olimpijskiego złota w podnoszeniu ciężarów
Dźwiga głowa
FOT. MARIAN ZUBRZYCKI
Ile dni w roku spędza pan na zgrupowaniach?
260. Do tego dochodzą wyjazdy na zawody, 40-50 dni. W domu jestem gościem.
JANUSZ PINDERA: Zawsze był pan taki silny?
SZYMON KOłECKI: Wcale nie jestem jakimś strasznym siłaczem. Kilku kolegów w kadrze jest znacznie silniejszych.
Przegrywa pan z nimi na rękę?
Nie siłujemy się, bo to grozi kontuzją, ale wiem, że mają więcej krzepy.
Z czego więc wziął się rekord świata w podrzucie? W Sofii podrzucił pan 322,5 kg, w Ciechanowie 235 kg i jeszcze puszczał oko do kogoś na widowni.
I z techniki, i z głowy. Nigdy nie bałem się sztangi. Ja ją po prostu czuję i już. Mogę być w słabszej formie, popełnić błąd techniczny, ale jeszcze zdołam się wyratować. To jest właśnie udział głowy w dźwiganiu.
A na ławeczce ile zdoła pan wycisnąć?
Nawet dużo - 200 kg, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem, bo nie trenuję tego. Widać ręce mam silne.
W dzieciństwie rządził pan kolegami?
Rządził - to za dużo powiedziane. Powiedzmy, że jakoś dawałem sobie radę. Byłem mały, chudy, a kładłem dryblasów.
Dziś, gdy ogląda pan pokazy siłaczy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta