Państwo dało mi zeszyt i ołówek
Janusz Krasiński, pisarz: Antykomunistą stałem się dopiero w areszcie Informacji Wojskowej, gdy w celi zobaczyłem granatowego człowieka
Państwo dało mi zeszyt i ołówek
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Rz: W pana powieści "Niemoc" natrafiłem na zdanie: "Jeśli już pisać, to nie o rzeczach zmyślonych, ale o tym, co najbardziej boli". Czy to jest dewiza pańskiego pisarstwa?
JANUSZ KRASIŃSKI: Zacząłem pisać bardzo wcześnie, w czasie okupacji. Byłem wtedy pod wrażeniem książki "Piętnastoletni kapitan" i chciałem tak jak Jules Verne... Z tym, że czarnoskórych niewolników zastępowały polskie ofiary ulicznych łapanek. Bazgrałem nieudolnie w zeszycie, lecz myślę, że był to właśnie ten moment, kiedy zrozumiałem, że jeśli pisać, to o czymś naprawdę ważnym.
Ile pan miał wtedy lat?
Tyle, ile tytułowy bohater powieści Verne'a.
Czy już wówczas myślał pan o tym, że zostanie pisarzem?
Tak, ale przedtem chciałem zostać fizykiem. W rok później w hitlerowskim obozie koncentracyjnym, patrząc, jak kapo znęca się nad jakimś muzułmaninem, powiedziałem do któregoś z kolegów: "Ja to wszystko kiedyś opiszę". Potem było dużo więcej do opisania, marsz śmierci z Hersbruck do Dachau, z czego powstała książka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta