Sceniczne opowieści miłosne
Lucia Aliberti: Nie jest to dobry czas dla opery, do której wkroczył biznes
Sceniczne opowieści miłosne
JULIUSZ MULTARZYŃSKI
: Przyjechała pani do Warszawy, by wystąpić w "Traviacie". Ale kilka lat temu, ze swego płytowego nagrania tej opery, była pani bardzo niezadowolona.
LUCIA ALIBERTI: Rzeczywiście nie lubię tej płyty, jest ona nieprawdziwa. Było to nagranie live, wideo, jak i płytowe. Rejestracja wideo nie była idealna, ale gdy utrwalamy konkretne przedstawienie, zawsze znajdziemy jakieś błędy. Generalnie nie miałam jednak poważniejszych zastrzeżeń, a dźwięk był wprost fantastyczny. Natomiast zupełnie nie mogłam poznać swego głosu na płycie. Czułam się obiektem przedziwnej manipulacji. To doświadczenie wiele mnie nauczyło. Zawsze wokół artysty pojawiają się ludzie, którzy chcą odnieść własne korzyści. Gdy człowiek jest młody, wierzy i ulega ich sugestiom, dopiero z czasem nabiera doświadczenia i ostrożności. Dziś wiem, że sama muszę kontrolować wszystko, co dotyczy mojej kariery. Jestem też zadowolona z obecnego kontraktu z BMG i z płyty "A Portrait" wydanej przez tę firmę, choć zrealizowaliśmy ją zaledwie w ciągu trzech dni.
Czy rzeczywiście bohaterka "Traviaty" to jedna z najtrudniejszych operowych ról?
Trudna, bo Verdi napisał ją jakby dla trzech...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta