W stronę telewidza
W stronę telewidza
Kolejne "Raporty o telewizji" "Rzeczpospolitej" (9.12.1999 i 19.12.2000) oraz częste na jej łamach utyskiwania na straszliwą jakość programów polskiej stacji telewizyjnych są przejawem demonstrowania kulturowej wyższości autorów, a nie dociekaniem rzeczywistych treści i oddziaływania tego masowego medium.
Telewizja, jaka jest, każdy widzi. Ta parafraza słynnej definicji konia w encyklopedii ks. Benedykta Chmielowskiego chwyta istotę dominującej formy krytyki telewizyjnej - bezpośredniego oglądu ekranu przez telewidza i wyrażenia swojej oceny. Telewidz zatem ogląda, osądza i reaguje, najczęściej za pomocą pilota.
Intelektualista przed telewizorem także ogląda i osądza, ale niekiedy pisze krytycznie o tym, co zobaczył, a także o tym, czego nie zobaczył, lecz uważa, iż powinien zobaczyć. Wówczas z widza przeradza się w doradcę programistę. Taki właśnie charakter ma glossa do ubiegłorocznego "Raportu o telewizji", napisana przez Ireneusza Krzemińskiego ("Rz", 13 - 14.01.2001). Jego odczucia sumuje tytuł "Przemoc, ekshibicjonizm, pseudonauka".
Autor, profesor socjologii UW, w swym tekście nie zwraca się, jakby można oczekiwać od socjologa, w stronę widza, ale w stronę ekranu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta