Marsza grają
Marsza grają
JACEK SIERADZKI
Gnębi mnie scenka zaobserwowana parę tygodni temu podczas jednego z szeregowych przedstawień "Snu pluskwy" w Teatrze Nowym w Łodzi. "Sen pluskwy" to, jak wiadomo, dopisany przez Tadeusza Słobodzianka i wyreżyserowany przez Kazimierza Dejmka ciąg dalszy "feerycznej komedii" Włodzimierza Majakowskiego. Niejaki Prisypkin, trzymany przez Związek Radziecki w klatce jako relikt burżuazyjnych czasów, zostaje wypuszczony, gdy komunizm trafia szlag - i błąka się po współczesnej realnej, a także po symbolicznej Moskwie, odwiedzając kolejne stacje chaosu i absurdu. Trafia na zgromadzenie wokół polityka, łączącego narodowe frazesy z graniem na niezadowoleniu mas, byłego generała niekryjącego wodzowskich aspiracji. Ażeby rozgrzać zwolenników, ów wódz intonuje "Wariag" - płomienną marynarską pieśń. Obecni na scenie stają na baczność, duma wypełnia im gardła. Kto jak kto, ale Dejmek dobrze pamięta, jak się takie pieśni inscenizowało.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta