Sposób na londyńską nudę
Sposób na londyńską nudę
Steven Vogt w Anglii radziłby sobie podobnie
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
BEATA KOPYT
Londyn bywa do bólu schematyczny. Mżawka, czarne parasole i uliczne korki w drodze do biura, gdzie czekają niedokończone analizy ekonomiczne. - Nuda - mówi dwudziestoczteroletni Ross Emans, który rzucił to wszystko i, podobnie jak wielu jego rodaków, przyjechał do Polski.
Emans jest przypadkiem klasycznym, jeśli wziąć pod uwagę statystyki. Wynika z nich, że Anglicy lubią kryzys i wyzwania. W 2000 roku obywatele Wielkiej Brytanii złożyli 413 wniosków o zezwolenie na zamieszkanie w Polsce na czas oznaczony, rok później aż 872. Podobnie jest z wizami z prawem do pracy - liczba wydanych wiz malała systematycznie od 1998 roku, kiedy wydano ich 569. W 2000 było ich 52. W 2001, kiedy recesja zagościła u nas na dobre, aż 217.
Wielbiciele kryzysu
Richarda Kałużyńskiego mimo polskiego nazwiska z naszym krajem nie wiążą żadne sentymenty. Jest tutaj, bo tutaj pracuje, a pracuje tutaj, bo - jak mówi - ma doświadczenie w prowadzeniu firmy w tak zwanych trudnych czasach. Nie jest sztuką wzrastać w okresie boomu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta