Cztery argumenty antyfeministy i komentarz
Cztery argumenty antyfeministy i komentarz
SERGIUSZ KOWALSKI
Kto może wypowiadać się o feminizmie? Każdy. W naszym pozbywającym się uprzedzeń świecie nawet makler, fryzjer i dentysta, jeśli sądzi (nie zawsze słusznie), że ma coś do powiedzenia. Mnie do zabrania głosu skłonił Ryszard Legutko artykułem "Chybiona emancypacja" .
Czy może nie szydzić z feminizmu zaprzysięgły konserwatysta? Nie, nie może. Zresztą, rzut oka na toczące się od lat polemiki wokół takich tematów, jak równouprawnienie kobiet, aborcja, eutanazja, homoseksualizm, katecheza w szkołach publicznych, stosunek do mniejszości, a nawet lustracja i dekomunizacja, jasno pokazuje, że istnieją szerokie schematy myślowe, w ramach których adwersarze rozmieszczają się na nużąco przewidywalnych pozycjach. I ta wymiana zdań nie powinna więc być dla nikogo zaskoczeniem.
Wywód o chybionej emancypacji - odsądzający od czci i wiary feminizm, zwłaszcza w akademickim wydaniu - sprowadza się do czterech tez zasadniczych, wspartych uzupełniającymi argumentami. Omówię je kolejno, próbując wydobyć logiczne konsekwencje (i niekonsekwencje), mniej lub bardziej zawoalowane sugestie, znaczące niedomówienia i niewyeksponowane a istotne założenia ideologiczne.
Przesadzona teza
Feminizm wkroczył szerokim frontem na uniwersytety bez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta