Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Teatr gestu

05 października 2002 | Plus Minus | JR
źródło: Nieznane

ROZMOWA Z WŁODZIMIERZEM STANIEWSKIM

Teatr gestu

FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI

Rz: Teatr Gardzienice wziął się... z upadku. Wspomniał pan w naszej rozmowie przed laty, jak wywrócił się w Gardzienicach na motorowerze w łachę piachu, co stojący nieopodal przed sklepem mężczyźni skwitowali śmiechem. Czy to ich reakcja sprawiła, że zatrzymał się pan w tej miejscowości na ćwierćwiecze?

WŁODZIMIERZ STANIEWSKI: Jeżeli chcemy budować legendę, to przyczyną upadku było spalenie skrzydeł przez słońce. Mówię oczywiście o Ikarze - pięknie wyobrażonym przez Breughla, gdy ledwie widoczny styka się z ogromem padołu ziemskiego. Ja też zetknąłem się z nim twarzą w twarz, ze smętkiem, niedolą i rozpaczą egzystencji wschodniego polskiego rezerwatu. To było mocne uderzenie w serce i głowę. Tak, to autentyczna historia. Kolega z Teatru Scena 6 w Lublinie - należał do grupy ludzi, którzy mnie tu zaprosili - wiózł mnie z Lublina na motorowerze marki Komar. Siedziałem bokiem, z tyłu, na metalowym bagażniku. Już od dwóch lat jeździłem wtedy po "ścianie wschodniej", szukając odpowiedniego miejsca do pracy: a to na Sejnenszczyźnie, a to na Podlasiu, to znów na południu. Ktoś nam wskazał to miejsce, mówiąc, że może się nadać do zrobienia letniego kursu. I rzeczywiście wywaliliśmy się przy...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2741

Spis treści
Zamów abonament