Jak się budzi nienawiść
Jak budzi się nienawiść
Dom spłonął nad ranem. Przyjechali mundurowi, coś wrzucili, ale poza tym niewiele się tu dzieje.
FOT. ARCHIWUM
RADOSŁAW JANUSZEWSKI
Zapach umytego linoleum miesza się z zapachami z kuchni cisza, ciepło, światło. Dopiero teraz czuję, jak po marszu bolą nogi. Ogarnia mnie poczucie bezpieczeństwa. Rozsądek podpowiada jednak, żeby nadal mieć się na baczności, bo wojsko niedaleko.
Wokół miłe twarze, kobiety i dzieci stoją, patrzą. Mężczyzn nie ma. Już na nich nawet nie czekają. Tylko Achmet kręci się jak fryga, ale i on trochę się uspokoił. Przestał rzucać "ruskim matem", bo w obecności krewniaczek nie wypada. Zaraz coś zje, na patelni skwierczy mięso, napije się herbaty i poogląda telewizję, którą uwielbia. Dla partyzanta to święto, szczególnie teraz, zimą, gdy w lesie problem nawet z zagrzaniem wody, bo "federały" namierzają ogniska.
Z Rosji do Czeczenii
Na niebie pięknie świecą gwiazdy. Trochę mrozu, dużo strachu. Długa jazda samochodem. Potem marsz między jakimiś domkami, kupami śmieci, ktoś rozgrzewa silnik traktora nad ogniskiem. Wreszcie pole. Achmet klnie jak szewc, potyka się o korzenie, każe iść to za sobą, to obok siebie. - Tu nie ma min - mówi, jakby słyszał moje myśli. Jakiś czas wcześniej wspomniał, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta