W niewoli stalinowskiego języka
W niewoli stalinowskiego języka
FOT. KAROL WRUBEL
Na jakiejś imprezie towarzyskiej w Moskwie kolega przedstawiał mnie dla żartu jako dziennikarza z prasy burżuazyjnej. Wszyscy się uśmiechali. W Polsce nikt już by pewnie nie zareagował...
DAWID FIELDMAN: W przedrewolucyjnej Rosji oznaczałoby to, że jest pan publicystą prasy prawicowej związanej z wielkim kapitałem. W ZSRR termin "burżuazyjny" oznaczał przede wszystkim "nieradziecki". Dopiero później można było wyodrębnić podgrupę dziennikarzy postępowych, może nawet komunistycznych, zatrudnionych w lewicowych, bliskich nam ideowo wydawnictwach działających w krajach burżuazyjnych. ZSRR upadł zaledwie 10 lat temu i ludzie to pamiętają, a posługiwanie się starym językiem w nowych warunkach śmieszy. Wśród inteligencji znajdzie pan też zapewne ludzi, którzy uśmiechną się, gdy przypomnieć im, że Stalina nazywano kiedyś "najwybitniejszym przywódcą wszystkich czasów i wszystkich narodów". Niestety nie brakuje i takich, którzy wciąż w ten slogan wierzą.
Upłynie jeszcze 10 lat i ten kontekst przestanie być żywy.
Zapewne nie do końca. Do dziś, opisując rzeczywistość radziecką, lata stalinizmu, posługujemy się językiem i terminologią ukształtowanymi w tamtej epoce. Starego państwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta