Czysta formalność, czyli miliony za wiatraki
Czysta formalność, czyli miliony za wiatraki
Komentarz: Masa krytyczna
Maszty wiatraków miały przeszkadzać startującym samolotom
FOT. (C) STANISŁAW ZABICKI /KFP
Przedstawiciele polsko-niemieckiej firmy, która chciała za kilkaset milionów złotych wybudować pod Słupskiem farmę elektrowni wiatrowych, twierdzą, że prominentny działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej domagał się od nich trzech milionów złotych łapówki. Inwestorzy pieniędzy nie zapłacili, a współrządzone przez Sojusz Starostwo w Słupsku nie wydało pozwolenia na budowę.
Krystyna Paszylka, prezes spółki DEA, która miała budować elektrownie, siedzi w pustym biurze w biurowcu na obrzeżach Słupska. - Wiosną tego roku miały ruszyć pierwsze wiatraki. Mieliśmy wszystkie dokumenty, pozwolenia, promesy z banków niemieckich. Nawet zgodę na przyłączenie elektrowni do sieci w Polsce - mówi. - Byliśmy gotowi do budowy.
Na kilkuset hektarach miało stanąć ponad 20 słupów ze śmigłami. Każdy o wysokości 140 metrów. Miały dawać po dwa megawaty energii. Udziałowcem spółki jest niemiecki przedsiębiorca, od lat inwestujący w wiatraki. Koszt inwestycji to ok. 350 milionów złotych. Całość miały sfinansować niemieckie banki.
- Inwestorzy byli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta