Sama frekwencja nie wystarczy
Sama frekwencja nie wystarczy
Eksperyment z dwudniowym głosowaniem w referendum akcesyjnym powiódł się. Powiódł się przynajmniej w tym sensie, że wbrew obawom, które i ja żywiłem, nocna przerwa między pierwszym a drugim dniem tej operacji nie stała się okazją do incydentów zagrażających jej porządkowi, uczciwości i powadze. Co zaś do wpływu dwudniowego głosowania na frekwencję referendalną, to rzecz nadal może być przedmiotem dyskusji.
Jest oczywiste, że 59-procentowy bez mała udział obywateli w tym akcie był po części rezultatem skromnego wprawdzie, ale istotnego wkładu w ogólną frekwencję referendalną wniesionego przez tych, którzy zdecydowali się skorzystać ze swojego obywatelskiego prawa już w pierwszym dniu głosowania. Powstaje jednak pytanie, ilu spośród głosujących, gdyby nie mieli innej możliwości udania się do urn, niż tylko w niedzielę, pozostałoby w domu, a ilu zmobilizowałoby się do głosowania w tym jednym dostępnym im dniu? Czy rzeczywiście bez sobotnich siedemnastu procent ogólna frekwencja byłaby o tę liczbę mniejsza, a referendum przez to niewiążące, czy też może byłaby wprawdzie mniejsza, ale nie w tak znacznej skali?
Zachęcałbym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta