Królowa Saba
Królowa Saba
Zofia Hertz z Jerzym Giedroyciem i Gustawem Herlingiem-Grudzińskim
FOT. BOHDAN PACZOWSKI
BOHDAN OSADCZUK
Królowa Saba - tak nazwała Zosię Hertz moja żona, chyba za mądrość i piękność. Natchnieniem był portret Saby francuskiego malarza Georges'a Rouault.
Zosia i Irena bardzo się lubiły, a przyjaźń ich polegała na tym, że o polityce nie mówiły, bo moja żona się na tym nie zna, rozmawiały więc o Paryżu, muzyce, teatrach, medycynie, modzie, o psach - począwszy od czarnego Polacka do złocistego Faksa (nie wiem, który z nich zjadł mi po cichu pod stołem spodnie do łydek, ku radości Zosi i Zygmunta Hertzów i Jerzego Giedroycia; Zygmunt orzekł, że ponieważ spodnie były z Niemiec, a pies z Francji, więc ma wstręt do Niemców).
Kiedy po raz pierwszy późną jesienią 1950 roku przyjechałem do Maisons-Laffitte, redakcja "Kultury" znajdowała się jeszcze przy ulicy Corneille'a. Zosia zaprosiła na kolację, przyszli też Józef i Maria Czapscy, co się rzadko zdarzało. Opowiadałem wojenne i powojenne historie z Berlina, oni patrzyli na mnie jak na kogoś, kto przybył z innej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta