Czy była Troja?
Czy była Troja?
Brunona Schulza, prozaika i malarza z Galicji, na ulicy miasteczka Drohobycz zabił, jak wiadomo, esesowiec, jak zabija się tylko u Kafki. Zastrzelił go jak psa. W grę wchodziła także zawiść tej kreatury, ponieważ jego ofiara, choć żydowska dusza, pracowała jako prywatny artysta dla innej hitlerowskiej bestii. Tak przeżywał Schulz pierwsze ciężkie lata europejskiej wojny w swoim rodzinnym mieście, a gestapowski kat, dla którego pracował, nawet chlubił się tym, że ściany w pokoju jego dzieci będą pomalowane drżącą ręką pisarza.
Z czasem epizod ten poszedł w zapomnienie, Schulz to dziś klasyk literatury europejskiej, a hitleryzm zasadniczo został pogrzebany. Przetrwał jednak szalony zamysł kilku Niemców, by odnaleźć ów pokoik i malowidła Schulza. Mówi o tym film, który oglądam, jakbym śledził ekipę pracującą na wykopaliskach Troi. Tyle że poszukiwania odbywają się w transformacyjnej biedzie miasta, dziś ukraińskiego. Gdzie ludzie mówią po polsku, po rosyjsku, po niemiecku, czasem w jidysz, a gdyby ich ktoś zapytał, kim są, trudno by to było wyjaśnić.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta