Efekt Bangalore
Efekt Bangalore
KRZYSZTOF OBŁÓJ
To nawet jest zabawne, wszyscy, a zwłaszcza Amerykanie, poważnie i z namaszczeniem pouczają innych o przewagach wolnego rynku i konkurencji. Czynią tak dopóty, dopóki ich to samych nie zaczyna dotykać w brutalny i bezpośredni sposób. Dzisiaj ta konkurencja zamyka się w jednym słowie: Bangalore.
To właśnie w Bangalore, w Indiach, rosną jak grzyby po deszczu na użytek międzynarodowych korporacji call centers, tu przenosi się obróbkę rutynowych transakcji, od list płac i fakturowania po rozliczanie należności i zobowiązań, tu również coraz częściej świadczy się skomplikowane usługi na rzecz całej firmy (np. dostosowanie softwaru). Miejsca pracy w Ameryce i Europie znikają na rzecz Bangalore, a Hindusi pogodnie instruują amerykańskie związki zawodowe i dziennikarzy, że taka jest logika konkurencji.
W praktyce bowiem konkurencja ma dwa najważniejsze wymiary. Pierwszy to innowacje. Jest to spektakularny i piękny aspekt zarządzania, gdyż tworzy nową wartość - nowe rynki, odbiorców, produkty. Ekonomiczne linie lotnicze typu Ryanair czy EasyJet stworzyły unikatowy rynek - ludzie zaczęli latać nie tylko znacznie więcej i częściej, ale do miejsc, których nigdy w życiu nie zamierzali nawet zobaczyć, bo pozostawały poza zasięgiem ich zainteresowania i możliwości finansowych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta