Rapowy wehikuł czasu
Rapowy wehikuł czasu
Rozmowa z Michałem Urbaniakiem, muzykiem jazzowym
Czy zgodzi się pan z taką definicją rapu: muzyka afroamerykańskiej biedoty zamieszkującej wielkie miasta Stanów Zjednoczonych, która nie opanowała gry na żadnym z instrumentów i korzystając z cudzych nagrań, wykrzykuje przekleństwa, bo nie umie śpiewać, odpowiada na rasizm rasizmem i nawoływaniem do przemocy?
Minęły czasy, gdy można było złapać się za krocze, naubliżać ludziom i zrobić na tym fortunę. Oczywiście, wciąż zdarzają się takie przypadki i trudno się dziwić, że biedne murzyńskie dzieci starają się naśladować dawne zachowania kolegów z ulicy, by powtórzyć ich sukces. Sensacyjny obraz rapu lansują media. Również szefom komercyjnych wytwórni fonograficznych zależy na taniej reklamie, bo tak łatwiej sprzedać nieświeży towar. Tak rodzi się tandeta, tak żeruje się na nowej oryginalnej muzyce. Na szczęście konkurencja ogromnej liczby płyt i eksplozja talentów eliminują szmirę, zwycięża prawdziwa sztuka. Ta muzyka rozwija się. Do rapu można już dołączyć melodyjny motyw, śpiew. Niektórzy mówią nawet, że oznacza to kryzys gatunku. A teraz po prostu trzeba sporo się napocić, by odnieść sukces. Bardzo się cieszę, że nie wystarczy już urodzić się w Harlemie, mieć murzyńskie korzenie i temperament buntownika.
Rozmawiał Jacek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta