Z Warszawy przez Londyn do Honolulu
Choć brzmi to absurdalnie, polski pasażer może wybrać się w podróż samolotem na drugi koniec świata z przewoźnikiem, którego samoloty nie lądują na naszych lotniskach. Jest to możliwe dzięki umowom między liniami lotniczymi z dalekich krajów a liniami, które operują z Polski, i dzięki sojuszom lotniczym, których członkowie dostosowują do siebie swoje rozkłady lotów i taryfy (tzw. umowy code-share o wzajemnym wykorzystywaniu miejsc w samolocie przez dwie linie).
Korzystając z takiego przelotu, pierwszy etap podróży spędzamy na pokładzie samolotu, który dowozi nas do dużego portu, najczęściej w Europie Zachodniej. Tam przesiadamy się do maszyny, która zawiezie nas już bezpośrednio do celu na innym kontynencie.
Wielu - dla nas egzotycznych - przewoźników wybiera tę formę pozyskiwania klientów, bo taniej im jest kooperować z kilkoma przewoźnikami, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta