Humbug
Pewnego dnia w niezapomnianych latach siedemdziesiątych student polonistyki warszawskiej, wyjątkowy matoł, któremu na egzaminie wpisać chciałem do indeksu niedostateczny, rozpłakał się i znienacka... pocałował mnie w rękę. Tydzień później ta pełna ohydy scena rozegrała się raz jeszcze. Student przyszedł zdawać poprawkę, dukał coś od rzeczy, a gdy rozjuszony jego tępotą chwyciłem indeks, przypadł do mojej dłoni i wyszeptał błagalnie: "Byle te trójkie, panie profesorze, byle te trójkie...". Wyznaję ze wstydem, że przy następnej poprawce poddałem się, uległem; dostał, czego chciał. Niesmak, który czułem do samego siebie, z czasem osłabł. Tak, to prawda, student wziął mnie na litość, ale przecież nie był bezczelny. Wiedział, że nic nie wie, nie blagował, nie wciskał mi kitu. Na uczelni egzaminowałem wtedy pierwszy raz, ledwo co zrobiłem magisterium. Nie miałem pojęcia, ilu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta