Nareszcie jesteśmy u siebie
Maciej Figas: - Przed laty poprosiłem o pomoc w przygotowaniu do egzaminów wstępnych na akademię muzyczną Zygmunta Rycherta, który udzielił mi paru wskazówek i zaproponował swojego profesora Witolda Krzemińskiego w Poznaniu, bo w moim Gdańsku nie było wydziału dyrygentury. Egzamin zdałem, dostałem się do klasy "Krzemienia", jak nazywaliśmy go na uczelni, a Zygmunt Rychert zaproponował mi asystenturę w Operze w Bydgoszczy, której był dyrektorem artystycznym. I jako student II roku rozpocząłem pracę. Miałem szczęście, niewielu adeptom tego zawodu dane jest to tak wcześnie. Przeszedłem w tym teatrze po wszystkich szczeblach, od asystenta do dyrektora naczelnego.
Chciał pan zostać dyrygentem w teatrze operowym?Tak, ojciec śpiewał, moja ciocia także. Tato uczył się w domu, przesłuchiwał swoje nagrania, dorastałem w takiej atmosferze i dzięki temu, w przeciwieństwie do wielu moich kolegów, rozumiem wokalistów.
Jak pamięta pan ten teatr z pierwszych miesięcy swojej pracy?Gościła w Teatrze Polskim w Bydgoszczy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta