Nazywam się Czerwień
Jestem trupem, nieruchomym ciałem na dnie studni. Choć ostatnie tchnienie wydałem z siebie wiele godzin temu, choć moje serce dawno przestało bić, nikt oprócz nikczemnego mordercy nie wie, co mi się przydarzyło. Jeśli już o nim mowa, łajdak ów sprawdził mój oddech i puls, aby się upewnić, czy nie żyję, po czym wymierzył mi kopniaka w bok, zawlókł pod studnię i wrzucił w jej czeluść. W wyniku zderzenia z dnem moja czaszka, którą wcześniej roztrzaskał kamieniem, rozpadła się na kawałki; z twarzy, czoła i policzków została krwawa miazga, kości połamały się, a usta wypełniła krew.
Nie wracam do domu już od czterech dni. Żona i dzieci na pewno mnie szukają. Córka zalewa się łzami, wpatrując się w bramę dziedzińca. O tak, czatują przy oknach, licząc na mój rychły powrót.
Ale czy rzeczywiście czekają? Pewien nie jestem. Może się przyzwyczaili do mojej nieobecności? To byłoby straszne! Bo tu, po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta