Granie to operacja na sobie
Kiedy po szkole zacząłem grać w Teatrze Powszechnym, było to prawdziwe spełnienie marzeń. Zdawało mi się, że mam wszystko - możliwość rozwoju zawodowego, kontakty towarzyskie. Przy swoich - co tu ukrywać - ograniczonych warunkach właśnie w teatrze mogłem grać różnorodne role w zróżnicowanym repertuarze - Czechowie, Szekspirze, dramacie współczesnym. I w dodatku spotkałem tam Władysława Kowalskiego. To jemu przede wszystkim zawdzięczam poczucie smaku w teatrze. A że przez te kilkanaście lat, zanim odszedł z Powszechnego, pracowaliśmy razem wielokrotnie, mogę powiedzieć, że mnie ukształtował.
To dlaczego już po roku zrezygnował pan na sezon z teatru?Uznałem, że chyba nie chcę być aktorem. Przez chwilę byłem w Krakowie. Nawet przymierzałem się by zostać nauczycielem w szkole podstawowej. Myślałem też, że potem wyjadę gdzieś dalej, za granicę.
Co pana tak rozczarowało na początku aktorskiej drogi?W dużej mierze sytuacja materialna. Byłem w kiepskim stanie psychicznym, potwornie umordowany nocnymi powrotami do wynajmowanego pokoju na drugim końcu Warszawy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta