Chętni na podobiznę
Prorokowano, że wynalazek fotografii zabije tradycyjne malarstwo, a zwłaszcza portret. Nic takiego się nie stało. Portrety ciągle są modne, tylko artyści malują ze zdjęć.
Monika Małkowska
Od renesansu artyści czerpali niezłe dochody z portretowania czcigodnych i zasobnych obywateli świata. Niektórzy twórcy specjalizowali się wyłącznie w ludzkich podobiznach. Od czasów, kiedy mieszczaństwo urosło w siłę (finansową), zapotrzebowanie na malarskie wizerunki jeszcze bardziej wzrosło. Z naszego podwórka przypomnę działalność Firmy Portretowej Witkacego i pracującego wprawdzie bez szyldu, lecz równie wziętego portrecistę Stanisława Wyspiańskiego. Olga Boznańska niemal do końca swego życia (1940 r.) przyjmowała zamówienia na portrety.
Balsamowanie sławnych
Wydawało się, że udoskonalona technicznie współczesna fotografia położy kres prosperity portrecistów. Skądże! Od lat 60. ubiegłego wieku nastąpił prawdziwy boom malarsko-fotograficznych koncepcji. Podam przewrotny przykład: Andy Warhol. W połowie lat 70. powstało Warhol Enterprises – firma portretowa. Przynosiła roczny dochód powyżej miliona dolarów. Chętnych na podobiznę od Warhola nie brakowało, choć płótno metr na metr kosztowało co najmniej 25 tys. dolarów. Idol popartu stosował łączoną technikę malarsko-fotograficzną. Zaczynało się od popołudniowej sesji zdjęciowej, podczas której Andy pstrykał odbitki polaroidem. Przedtem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta