Każda z nas zamyka się w swoim świecie
Justyna Kowalczyk dla „RZ”. Najlepsza polska narciarka o cierpieniach na trasie, trudnych przyjaźniach między biegaczkami i pożytkach z braku popularności
Rz: W tym sezonie już siedem razy stawała pani na podium, więcej niż Adam Małysz, Tomasz Sikora i wszyscy Polacy w sportach zimowych razem wzięci. Czuje się pani polską królową nart?
Justyna Kowalczyk: O nie, nawet nie chcę się z nikim porównywać. Mam na trasie kilkadziesiąt przeciwniczek i naprawdę nie potrzebuję wynajdywać sobie następnych rywali. Cieszę się tym sezonem, smakuję go, ciężko pracowałam na wszystkie miłe chwile, ale na razie myślę tylko o tym, by dobiec do końca. Dopiero potem dam się namówić na podsumowania.
Ale w Pucharze Świata już widać koniec...
Jest jeszcze siedem biegów, następny jutro w Sztokholmie, w sprincie. Muszę zebrać te resztki sił, które jeszcze we mnie zostały. W tym sezonie były już miejsca na podium, bieg w czerwonej kamizelce liderki PŚ w klasyfikacji dystansów, ale też kryzysy, choroba. Najbardziej zapamiętam zwycięstwo w Canmore w biegu łączonym. Nie wygrywałam w Pucharze Świata często, więc ciągle to jest dla mnie wyjątkowe przeżycie. Sezon...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta