Dwugłos o zmianie konstytucji
Trudne do odrzucenia weto kusi kolejnych prezydentów do wkładania kija w szprychy wehikułu rządowego - pisze Jarosław Gowin. - Propozycje zmian w konstytucji są niczym innym jak tylko elementem taktyki politycznej Platformy i poszukiwaniem usprawiedliwienia dla niemocy rządu - twierdzi Zdzisław Krasnodębski
Premier nie może być zderzakiem
Jarosław Gowin
W polskiej tradycji ustrojowej mocniej osadzony jest system kanclerski, w którym prezydentowi przypadałaby rola kogoś w rodzaju „monarchy konstytucyjnego” – uważa polityk PO
Na pierwszą wypowiedź premiera Donalda Tuska na temat potrzeby przygotowania nowej konstytucji liderzy PiS zareagowali zarzutem, że oto Platforma dokonuje medialnej „wrzutki” i odwraca uwagę opinii publicznej od tematów naprawdę ważnych. Po kolejnych deklaracjach premiera nikt już chyba na serio nie będzie podtrzymywać takiego zarzutu. Polska potrzebuje nowej ustawy zasadniczej, bo dotychczasowa okazała się projektem chybionym w kilku zasadniczych miejscach.
Najważniejsza z jej słabości to takie rozdzielenie kompetencji premiera i prezydenta, które skazuje dwie najważniejsze instytucje w Polsce na nieuchronny konflikt. Prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych, co daje mu silny mandat do rządzenia. W rzeczywistości jednak konstytucja daje głowie państwa realną siłę tylko w jednej dziedzinie: blokowania inicjatyw rządu.
Trudne do odrzucenia weto stawia kolejnych prezydentów przed pokusą wkładania kija w szprychy wehikułu rządowego. Poza jednym – bardzo szczególnym – wyjątkiem, gdy obie funkcje pełnili bracia bliźniacy, między kolejnymi prezydentami a premierami panowała „szorstka przyjaźń”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta