Niech system recyklingu zacznie działać
Z powodu konkurencji nielegalnych punktów skupu stacje demontażu mają duże problemy z pozyskaniem wycofanych z użytku aut. By interes się opłacał, mała firma powinna przerabiać co najmniej kilkaset pojazdów rocznie
Grzegorz Łyś
Co roku z polskich dróg wycofywanych jest ok. miliona samochodów. W każdym z nich jest parę litrów oleju, smary, płyn w chłodnicy i hamulcowy. Do tego dochodzą kwasy w akumulatorach i bardzo toksyczne substancje, np. rtęć, w niektórych podzespołach. Dlatego każde auto nienadające się do użytku musi zostać poddane fachowej kasacji w uprawnionej do tego stacji demontażu pojazdów.
Stacje takie mają obowiązek odzyskania i przekazania do recyklingu możliwie największej ilości surowców (co najmniej 80 proc.), z jakich wyprodukowano auto, w tym przede wszystkim stali. Muszą też wypełniać rygorystyczne wymagania związane z ochroną środowiska i prowadzić szczegółową dokumentację przyjmowanych i złomowanych samochodów.
Nie wolno im żądać od właścicieli pojazdów opłat za kasację, chyba że auto jest niekompletne, np. nie ma silnika. W zamian mają prawny monopol na demontaż aut i zarabiają na sprzedaży bardzo ostatnio drożejącego złomu oraz wymontowanych części. Mogą też liczyć na dotacje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska wynoszące 500 zł od 1 tony samochodu złomowanego zgodnie z przepisami. Dotacje te pochodzą z opłat wnoszonych przez osoby sprowadzające na polski rynek auta nowe lub używane.
Tak wygląda to w teorii, czyli w świetle ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji (obowiązuje od stycznia 2005 r.)...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta