Amerykańska oda do loga
Błagam o umiar! – ma się ochotę krzyknąć, oglądając kostiumy w filmie „Seks w wielkim mieście”. Będzie to jednak krzyk wołającego na puszczy
Tu wszystko jest za: za mocne‚ za krzykliwe‚ za drogie. Modne‚ ale żałośnie anachroniczne.
Po filmie nie spodziewałam się doznań intelektualnych. Oczekiwałam atrakcji estetycznych – ściśle mówiąc‚ ładnych ciuchów. One są poza seksem głównym bohaterem.
Serial rozkręcił gigantyczną machinę marketingową. Cztery bohaterki – Carrie‚ Samantha‚ Charlotte i Miranda – rozreklamowały na całą planetę marki‚ o jakich przedtem poza kilkunastoma redaktorami mody nikt nie słyszał. Same prawie stały się metkami. Manolo Blahnik‚ Jimmy Choo‚ Christian Louboutin zdobyli sławę‚ jakiej nie zapewniłoby im tysiąc stron reklamy opłaconej na stronach „Vogue’ów”. Tysiące kobiet na świecie zaczęło uważać, że życie bez torby Chanel jest pozbawione sensu.Ameryka nigdy nie była ojczyzną mody. Zawsze wpatrywała się w Europę‚ najpierw w Paryż‚ potem kolejno w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta