Manifest kuchenny
Kuchnia, a nie Parlament, będzie nadzieją Europy. Jeżeli oczywiście brukselskie urzędasy w swoim pędzie do regulacji wszystkiego nie stworzą jednej centralnej receptury na mielonego – pisze felietonista
Pan Bóg pokazał Adamowi Ewę i rzekł: wybierz sobie żonę. Skończyło się wygnaniem z raju. Potem Pan Bóg wybrał Żydów. Do dziś nie mogą się pozbierać. Parys musiał wybrać, której bogini ofiarować jabłko Hesperyd. Wybrał Wenus i Troja padła. Cezar wybierał, czy przekroczyć Rubikon, czy nie. Przekroczył i został zamordowany przez Brutusa. Kolumb wybrał się do Indii, a trafił do Ameryki, czego skutki świat odczuwa do dziś. Niemcy w 1933 roku wybrali Hitlera, a nie komunistów. Dlatego zamiast łagrów powstały obozy koncentracyjne.
Wybory zazwyczaj kończą się fatalnie, jeśli mają w ogóle jakieś następstwa i znaczenie. Czego nie można powiedzieć o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przeglądam codziennie sporą porcję prasy europejskiej, w tym i polskiej. I nadziwić się nie mogę, ponieważ mam wrażenie, że albo te wybory odbywają się wyłącznie w Polsce, albo że tylko Polacy przywiązują do ich rezultatów jakiekolwiek znaczenie.
Rywalizacja ufryzowana
Tylko u nas jest takie podniecenie, taki rwetes i harmider europejskoparlamentarny. Nigdzie indziej – oczywiście nie śledzę mediów rumuńskich czy bułgarskich; może tam, w każdym razie nie w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii – ekscytacja tymi wyborami nie jest zauważalna. Nikt nie analizuje miejsc na listach, samych list ani nawet kandydatów.
Rywalizacja Róży Europy z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta