Polska armia na czas wojny z kryzysem
Czy warto rezygnować z misji wojskowych na Bliskim Wschodzie, ważnych dla gospodarczych interesów Polski? Może lepiej ograniczyć naszą obecność militarną w Afganistanie, gdzie nie mamy interesów – rozważa marszałek Sejmu
Ryszard Kapuściński powiedział przed laty: „W tradycji europejskiej każdy wielki kryzys wyzwalał głęboką refleksję samokrytyczną. Jeżeli na taką myśl nie zdobędzie się ona dzisiaj, współczesny kryzys będzie miał długotrwałe i fatalne następstwa”. Rozwijając tę myśl, musimy sobie uświadomić, że kryzys jest dla nas nie tylko zagrożeniem, lecz także szansą. Dlatego mam nadzieję, że Ministerstwo Obrony Narodowej nie będzie się ograniczać do czysto reakcyjnej polityki minimalizacji strat i niczym żona Lota trwożnie spoglądać przez ramię na płonącą Sodomę.
Bez superdowódcy
MON podobnie jak całe państwo polskie potrzebuje nowej polityki działania: strategii skoku jakościowego. Początek tej ważnej rewolucji musi mieć miejsce w głowach. Priorytetem powinna być dla nas jakość wojska, a jego wielkość mieć jedynie wtórne znaczenie.
Największym racjonalnym źródłem oszczędności w perspektywie dwóch, trzech lat, które jednocześnie zagwarantowałoby poprawę jakości wojska, jest konsolidacja sił zbrojnych. Należy odrzucić założenie, jakoby mniejsza liczebnie armia zawodowa mogła zachować tę samą strukturę i organizację, jaka cechowała armię z poboru. Wojsko nie może być rozproszone. Trzeba łączyć oddziały i związki taktyczne w formacje bardziej nasycone ludźmi i sprzętem.
W wojskach lądowych np. kilkanaście zdekompletowanych brygad lepiej połączyć w kilka silniejszych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta