Kto się przejedzie na karuzelach
Miasteczka coraz mniej wesołe, coraz bardziej ekstremalne. Wiele sprzętu używanego w lunaparkach nie musi przechodzić obowiązkowej kontroli technicznej
Booster ma 24 metry wysokości, a stalowe ramię z podwieszoną gondolą na osiem osób może mknąć z prędkością 80 km/h.
– Ale nastawiamy go na maks 30 – 40 – śmieje się Zbigniew Śliwiński, właściciel wesołego miasteczka w Mielnie. – Także trochę z ostrożności. To i tak ludziom wystarczy, bo czasem trzeba zabawę przerwać i odpinać kogoś bardziej wrażliwego.
Za sprawność boosterów czy śmigających z ogromną prędkością rollercoasterów odpowiadają tylko właściciele lunaparków
Booster stoi tuż przy wiacie z elektrycznymi samochodzikami. Wydaje się, że ramię urządzenia podczas obrotu może uderzyć o zadaszenie. – Nie uderzy – uspokaja Śliwiński. – Ale ma wyglądać, jakby mogło. A o to przecież chodzi. Dziś największym wzięciem cieszą się urządzenia zapewniające wrażenia ekstremalne.
Szef wesołego miasteczka w podkoszalińskim Mielnie zapewnia przy tym, że nie ma się czego bać, bo jego sprzęt jest absolutnie bezpieczny.
Po wypadku, do jakiego doszło 19 sierpnia w podszczecińskim Pobierowie, takie zapewnienia padają teraz we wszystkich lunaparkach w kraju. 51-letni mężczyzna i 46-letnia kobieta, którzy wsiedli na tamtejszą karuzelę, liczyli na rozrywkę, a skończyło się nieszczęściem, gdy przy dużej prędkości zerwała się gondola. Oboje z poważnymi obrażeniami trafili do szpitala, miasteczko zamknięto, trwa śledztwo, a laboratorium Urzędu Dozoru...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta